
Była sobie raz rodzina szopów praczy. Pani Szop, Pan Szop i ich dzieci.
SZOPIĘTA PRACZĘTA.
Na wirtualnych półkach mojego Małego pokoju z książkami są już książki o psach, kotach i misiach. Są także o koniach, o łosiach, o fokach, a nawet o świstaku – ale szopów jeszcze tutaj nie było :-)
Pan i Pani Szop bez przerwy prali i sprzątali. Oczywiście bardzo dbali także o to, żeby ich dzieci były czyste i miały pełne brzuchy.
Ale ich dzieci bez przerwy marudziły:
- Pobawcie się z nami !
- Nie możemy ! Nie mamy czasu – odpowiadali zwykle rodzice. - Umyjcie natychmiast łapy i nosy, bo są czarne jak smoła.
Początkowo widziałam w tej książce tylko pretekst do zabawy materiałami, ich kolorami, wzorami i fakturami. Do pewnego stopnia tak jest - sznur z praniem daje do takiej zabawy możliwości nieograniczone, a Ewa Kozyra – Pawlak umie z nich fantastycznie* korzystać ;-)
Potem zobaczyłam tam jednak historię o tym, co w życiu rodzinnym jest najważniejsze. I nie jest to zdecydowanie ani idealny porządek, ani kryształowo czyste prania. Państwo Szopowie tez do tego doszli, ale do sprawy musiała się wtrącić pewna (pozornie ;-) groźna Lisica...
„Szopięta” to bajecznie kolorowy hymn na cześć bycia RAZEM – bo tylko wtedy WSZYSTKO NAPRAWDĘ JEST W PORZĄDKU :-)
Ewa Kozyra – Pawlak (tekst i ilustr.) „Szopięta”, wyd.: Nasza Księgarnia, Warszawa 2016
* w sprawie zachwytów nad ilustracjami Ewy Kozyry – Pawlak zapraszam tu, i tu, i tu, bo wyczerpałam już wszystkie dostępne mi środki wyrazu. Po prostu – słów mi brak :-)
I jeszcze - filmik do koniecznego zobaczenia !!!