
Wydawnictwo Media Rodzina upodobało sobie chyba szczególnie traumy mojego dzieciństwa ;-) Najpierw smutne wspomnienia obudziła we mnie „Królowa Śniegu”, a potem baśń „O dwunastu miesiącach” przypomniała mi o pierwszej w moim życiu dwói za wypracowanie z polskiego. A było to, moi mili , w zamierzchłych czasach, kiedy dwójka nie była oceną pozytywną. O ile dobrze pamiętam, w całej karierze szkolnej, przytrafiło mi się to tylko dwa razy i to u tej samej nauczycielki. Jedna jedyna polonistka na mojej drodze, z którą nadawałyśmy na zupełnie innych falach- w sumie i tak miałam szczęście...
„O dwunastu miesiącach” to baśń słowacka, zamieszczona również we wznowionym niedawno przez wydawnictwo „Media Rodzina” kultowym zbiorze „Śpiewająca lipka”.

Była raz pewna matka, która miała dwie córki; jedną własną, a drugą pasierbicę. Swoją własną bardzo kochała, zaś pasierbicy, Maruszki, nie mogła ścierpieć, bo ta była o wiele ładniejsza niż jej Holena.
Maruszka nie zdawała sobie sprawy ze swojej urody, nie domyślała się więc, dlaczego macocha ja tak źle traktuje. Musiała wykonywać wszelką robotę: zamiatać izbę, gotować, prać, szyć, prząść, tkać, dbać o krowy. Holena natomiast tylko stroiła się i leniuchowała.
W tych starych baśniach wszystko jest tak, jak trzeba. Czarno - biało, bez żadnych odcieni szarości. Pozytywna bohaterka jest i śliczna, i sympatyczna, i dobra, i biedna, i ogólnie uciśniona, natomiast negatywna – wręcz przeciwnie. Dobro zawsze zostaje nagrodzone (w tym przypadku Maruszka została panią na gospodarstwie), a zło oczywiście ukarane. I nie jest to kara symboliczna, żadna tam nauczka – macocha z Holeną zamarzają w górach i jest to wyrok bez apelacji, nikt się za nimi nie próbuje wstawić, nikt za nimi nie tęskni. Po prostu znikają.
Kiedy pierwszy raz wzięłam tę książkę do ręki i przeczytałam tytuł – przypomniałam sobie o tym nieszczęsnym wypracowaniu. Na szczęście nie trwało to długo, bo zaraz zajęły mnie ilustracje Pawła Pawlaka i traumy odeszły na plan dalszy. Szczególnie urzekły mnie tam: fiołki, poziomki i jabłka. Jak to się robi ??? Takie maciuciupusieńkie (szczególnie fiołki), a wyglądają zupełnie jak prawdziwe. Niemal czuje się ich zapach i ma się ochotę spróbować (szczególnie poziomek). Przyznam się Wam, że na widok tych ilustracji owładnęły mną uczucia niechrześcijańskie. Nie będę owijać w bawełnę - to była po prostu zazdrość.
Dlaczego ja nie umiem tak rysować ??? :-(((
„O dwunastu miesiącach. Bajka słowacka”, ilustr.: Paweł Pawlak, wyd.: Media Rodzina, Poznań 2009